Motocykle » Aktualności » Rajd Sardynii: Przygoński czwarty

Rajd Sardynii: Przygoński czwarty
2010-06-01 - A. Miklewska Tagi: Rajd Sardynii, Enduro, Przygoński, Orlen Team, Cross-country
Podczas przedostatniego etapu Rajdu Sardynii został rozegrany wyłącznie jeden, ale za to najdłuższy odcinek specjalny. Na 195 kilometrowej próbie sportowej najszybszy z ORLEN Team był Jakub Przygoński, który zajął czwartą pozycję. Jacek Czachor był siódmy, a Marek Dąbrowski dziewiąty.
Jakub Przygoński skoncentrował się na budowaniu przewagi gwarantującej mu pewne, czwarte miejsce w klasyfikacji rajdu. Zadanie swoje wykonał bezbłędnie i do dzisiejszego, ostatniego etapu przystępuje dużo spokojniejszy.
Jakub Przygoński: "Dzisiaj był najdłuższy odcinek specjalny, liczył ponad 190 kilometrów. Taka długość trasy w warunkach, jakie panują na Sardynii, to bardzo duże wyzwanie. Teren jest bardzo męczący i trzeba było mocno pracować kondycyjnie. Na etapie walczyłem z włoskim motocyklistą, który był w stawce o czwartą pozycję w rajdzie. Przez połowę etapu ze mną wygrywał. Później najwyraźniej, albo opadł z sił, albo nie wytrzymał presji i się wywrócił. Na upadku stracił dużo czasu i udało mi się odskoczyć. Ja pojechałem szybko, nie popełniłem błędu i z tego się bardzo cieszę." Tyle szczęście co Przygoński nie miał Jacek Czachor. Przez większą część etapu pozostawał w bezpośredniej konfrontacji z konkurentem, który nie był pewny trasy i korzystał z doświadczenia nawigacyjnego motocyklisty ORLEN Team. W rezultacie obaj motocykliści cały czas jechali w kurzu.
Jacek Czachor: "Na samym początku etapu miałem kłopoty z licznikiem kilometrów. Nie mogłem znaleźć odpowiedniego tempa i trudno było właściwie wytyczać kierunek. W drugiej części przyśpieszyłem. Dogoniłem poprzedzającego mnie zawodnika i musiałem jechać w jego kurzu. Jestem jednak zadowolony ze swojej jazdy. Widzę poprawę tempa w stosunku do początkowych etapów i coraz lepiej czuję się na kamienistych szlakach." Marek Dąbrowski: "Dobrze jechało mi się podczas etapu. Cały czas bardzo się koncentrowałem i mimo wszystko pogubiłem się na cztery kilometry od mety. Nawigacja na Rajdzie Sardynii jest bardzo trudna. Nie jedziemy co prawda po otwartych przestrzeniach, tylko po szlakach. Dróżek dojazdowych jest jednak tak dużo, że trzeba cały czas czytać właściwie mapę, a to w warunkach zaciekłej rywalizacji w kurzu jest bardzo trudne."Dzisiaj ostatni etap. Zawodnicy pokonają dwa odcinki specjalne o długości 80 i 71 kilometrów. Później karawana rajdowa powróci do miejscowości San Teodoro, gdzie będzie miała miejsce ceremonia mety.
Jakub Przygoński: "Dzisiaj był najdłuższy odcinek specjalny, liczył ponad 190 kilometrów. Taka długość trasy w warunkach, jakie panują na Sardynii, to bardzo duże wyzwanie. Teren jest bardzo męczący i trzeba było mocno pracować kondycyjnie. Na etapie walczyłem z włoskim motocyklistą, który był w stawce o czwartą pozycję w rajdzie. Przez połowę etapu ze mną wygrywał. Później najwyraźniej, albo opadł z sił, albo nie wytrzymał presji i się wywrócił. Na upadku stracił dużo czasu i udało mi się odskoczyć. Ja pojechałem szybko, nie popełniłem błędu i z tego się bardzo cieszę." Tyle szczęście co Przygoński nie miał Jacek Czachor. Przez większą część etapu pozostawał w bezpośredniej konfrontacji z konkurentem, który nie był pewny trasy i korzystał z doświadczenia nawigacyjnego motocyklisty ORLEN Team. W rezultacie obaj motocykliści cały czas jechali w kurzu.
źródło: informacja prasowa
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Rajd Sardynii: Przygoński czwarty
Podobne: Rajd Sardynii: Przygoński czwarty




Podobne galerie: Rajd Sardynii: Przygoński czwarty



Najczęściej czytane w tym miesiącu
Tapety na pulpit
Galerie zdjęć
Newsletter