Banshee Horn - gdy zwykły klakson to za mało!

Klaksony w motocyklach (i samochodach) powinny być wykorzystywane jedynie w sytuacjach awaryjnych. Gdy chcemy uniknąć wypadku i przykuć kogoś uwagę naciskamy klakson. To sprytne urządzenie nie jeden raz uratowało zdrowie lub nawet życie motocyklistom. W większych samochodach klaksony są potężne, słyszalne niemal od razu. Inna sprawa wygląda w motocyklach, tutaj klakson najczęściej brzmi jak kaczka z przeziębieniem. Ten słabo słyszalny dźwięk na niewiele się zda w sytuacji podbramkowej. Na motocyklowym rynku można znaleźć wiele zamienników standardowych klaksonów. Są one głośniejsze, dzięki temu ludzie szybciej na nie reagują. Jednak nie można ich porównać do dźwięku wydawanego przez olbrzymie SUV-y, które jak taran mogą wtargnąć na drogę z pierwszeństwem, którą my akurat jedziemy. Idealnym rozwiązaniem wydaje się być Banshee Horn. Ten klakson wytwarza dźwięk o natężeniu 135 dB (to naprawdę dużo, motocykl bez tłumika może pochwalić się wynikiem ok. 100 dB). Co ciekawe po zainstalowaniu tego urządzenia, klakson przez pierwsze pół sekundy działa na "normalnym" poziomie, dopiero dłuższe przytrzymanie guzika sprawi, że ludzie zauważą naszą obecność. Na dodatek oprócz dźwięku o natężeniu 135 dB, przednie światła zaczynają migać. Jesteśmy więc nie tylko lepiej słyszalni, ale także łatwiej nas zauważyć. Doskonale sprawdza się gdy ktoś chce nam zajechać drogę. Wynalazca nie rozpoczął jeszcze produkcji tego ciekawego urządzenia. Na razie szuka pieniędzy na sfinansowanie projektu. Potrzebuje ok. $12.000 by na poważnie zająć się tym projektem. Więcej można przeczytać na stronie: http://www.kickstarter.com.